Mija kolejny dzień, a Ty nie zrobiłeś nic konstruktywnego?
Ten dzień był taki sam, jak przedwczoraj i przed, przedwczoraj? I tydzień temu? Częściej sięgasz po niezdrowe jedzenie oraz używki? Potrzebujesz zdecydowanie bodźca motywacyjnego. Opowiem Wam dziś co pomogło mi nie wybić się z rytmu treningowego i ogólnie życiowego.
Magicznym i zbawiennym słowem- klucz, jest tutaj RUTYNA. Aktualnie nie pracujemy, pracujemy inaczej (zdalnie, w innych godzinach) lub martwimy się o przyszłość naszej pracy. Rytm dnia całkowicie się zmienił, a co za tym idzie regularność naszych posiłków i dni treningowe również. Mam nadzieję, że tych kilka tipów pomoże Wam wrócić na dobre tory. Zaczynam!
- Nastaw budzik.
7-8 godzin zdecydowanie wystarcza osobom dorosłym do regeneracji. Najgorszym pomysłem jest rozregulować sobie sen i chodzić spać raz o 23:00, raz o 3:00 w nocy, albo wstawać każdego dnia po 10, czy olaboga, 12 godzinach. Po 1 zdezorientuje to nasz organizm, po 2 utrudni późniejszy powrót do schematu dnia. O ile od czasu do czasu „odespanie” nie jest czymś złym, bo zdarzyć się może sytuacja losowa, czy jednodniowy leń, ale nie robiłabym z tego nawyku. Ureguluj więc sen, który jest podstawą do dalszych działań.
2. Ustal sobie zadania
Wstajesz i nie masz tylu zadań, co w normalnym trybie? Ustal listę rzeczy, na które nigdy nie było czasu, a teraz jest go więcej. Miałeś odgracić garaż, ale od 2 lat „nie ma na to czasu”, posprzątać w piwnicy, przykręcić półki lub cokolwiek innego, co ciągnie się za Tobą miesiącami? Zrób to teraz. Na każdy tydzień wyznacz sobie REALNE zadania. Pozwoli Ci to na działanie w trybie twórczym, aktywnym i dzięki temu dzień nie będzie bezsensownie przelatywał jeden za drugim.
3. Ustal harmonogram działania
Wstajesz. Ok, pospałeś 8 godzin. Coś tam jest do zrobienia, ale może najpierw kawa, potem zjem i dopiero się za coś konstruktywnego zabiorę… A może by tak z góry narzucić jakieś ramy czasowe. Pojadę umyć auto w południe, a o 18:00 zabiorę się za sprzątanie piwnicy. Jak dla mnie to idealny sposób na trzymanie się moich zaplanowanych działań, a nie poddanie się leniwemu losowi.
4. Usystematyzuj swoje posiłki
Nie masz siły do wyżej ustalonych zadań? Może problem tkwi w odżywianiu. Dla naszego układu pokarmowego kluczowy jest mniej więcej stały rozkład godzin posiłków. Jesz śniadanie o 6:00 rano, a drugiego dnia o 10:00, z kolei na weekend o 12:00? Jednego dnia jesz 1 duży posiłek (czyli jesz cały dzień- ciągle podjadasz 😛 ), następnego dnia głodujesz, bo cały dzień np. śpisz, a trzeciego dnia zjadasz 3-4 prawidłowe posiłki. Nie tędy droga. Ustal rytm i rozkład swoich posiłków. Ja na początku każdego tygodnia planuję, co jem w danym tygodniu. Po 1, usprawnia do zakupy i minimalizują marnowanie jedzenia (jedne duże w tygodniu wystarczają i wiem, co kupić), po 2 zawsze wiem, że mam w lodówce pożywny posiłek, więc nie podjadam przetworzonych produktów, po 3 z łatwością trzymam się rozkładu dań, ponieważ odpowiednio zbilansowane likwidują ochotę na podjadanie- mam stały poziom cukru w organizmie, nie mam nagłych skoków oraz napadów głodu
.
5. Stawiaj sobie wyznania, cele i rozliczaj się z ich realizacji
To coś więcej niż zwykle zadania. Zrób coś, dla siebie, czego jeszcze nigdy nie robiłeś. Albo czego się bałeś się zacząć. Marzyło Ci się nauczyć grać na gitarze? Znakomity czas ku temu! Zawsze chciałeś porobić ładne zdjęcia krajobrazom? Wskakuj w auto i baw się! Nigdy nie było czasu, żeby zrobić o jeden dzień treningu więcej, niż normalnie? Podejmij to wyzwanie! Sterta książek czeka na przeczytanie? Bierz koc, leć na trawkę i delektuj się nią. Ale najważniejsze: rozliczaj się później z nich. Jeśli brak Ci samozaparcia i motywacji, opowiedz o tym komuś bliskiemu. To podświadomie pomaga dążyć do spełnienia celu – później musisz opowiedzieć o odczuciach i efektach po realizacji.
6. …naładuj baterię!
Żeby nie było, że są tylko działania i wyzwania. Ładuję też baterię, poprzez kontakt z naturą. Spacer, leżenie na trawce. Posłuchanie muzyki lub nawet obejrzenie filmu na świeżym powietrzu, przy promieniach słońca, odpręża nas i relaksuje. Znajdź swój sposób na regenerację i odpoczynek całego swojego systemu.
Dzięki tym prostym tipom moje życie niewiele się zmieniło przez kwarantannę. Dalej płynie sobie swoim trybem, a ja nie daję losowi decydować za mnie, jak flaga na wietrze, bo wiem, ze mam realny wpływ na jego przebieg. Nawet w trudnych sytuacjach.
P.S. Wymarzyłam sobie marszobieg na Ślężę na wschód słońca, w temperaturze bliskiej zero stopni, w stylu metody Wim’a Hoffa – dając moje ciało na ekspozycje zimna – czyli tylko top, shorty i buty. Było cudownie…. Jedno z lepszych wyzwań ostatnio, jakie sobie postawiłam. Dziękuję chłopaki za tę przygodę! 5 rano to idealna pora na przebieżkę! 😀
Pozdrawiam Wam ciepło,
Coach Marla.