Dawno mnie tu nie było z moimi wypocinami Niestety ale, doba ma tylko 24h – trzeba kierować się priorytetami i zawsze obowiązki rodzinne/domowe/prywatne (jak zwał tak zwał) przedkładać nad biznesowe.
Ograniczanie źródeł stresu, ekspozycja na stres i jej rozsądne kontrolowanie. I o tym będzie właśnie dzisiaj
Wbijcie sobie do głowy jedno – formą stresu jest WSZYSTKO, co podnosi tętno i włącza współczulny układ nerwowy (układ podrzędny, który umożliwia utrzymanie homeostazy w naszym ciele).
Dlatego musicie być świadomi, że pójście na trening i przysłowiowe „wyżycie się” po długim, stresującym dniu w pracy, gdzie zrzucamy na siebie jeszcze większy stres, często nie jest tym, czego Wasze ciało naprawdę potrzebuje.
Nakładanie stresu na stres oznacza po prostu jeszcze większy stres. Jeden stresor nie wyklucza drugiego.
Lepszym rozwiązaniem po takim dniu dla naszego organizmu będzie wrzucenie na luz na treningu, zmniejszenie objętości i intensywności i skupienie się na takich rzeczach, jak mobilność, oddech, a to przyspieszy regenerację i poprawi nastrój.
Musicie współpracować z ciałem, zrozumieć zasady jakie obowiązują w Waszej „Świątyni”.
Krótki sen, długi dzień w pracy, pełno idiotów na drodze, którzy próbują sprowadzić Was do swojego poziomu, kolejny katarek u naszych pociech- to nie jest pora na trenowanie w taki sam sposób, jak wtedy, gdy jesteście w najlepszej formie.
Prawda jest taka, że nie każdy trening musi być pokazem tego, jak bardzo potraficie sprowadzić siebie do parteru.
Trening powinien polegać na budowaniu formy, poprawianiu ogólnego stanu zdrowia, a to wymaga czegoś więcej niż niekończącej się napierdzielanki.
Ćwiczenia to potężne narzędzie, które poprawia odporność organizmu i pomaga mu radzić sobie ze stresem życiowym, ale tylko wtedy, gdy stosuje się je z odpowiednim nastawieniem i dawką.
Prosta, ale bardzo mądra zasada brzmi, że jeśli częściej wychodzisz z siłowni, czując się lepiej niż przed wejściem do niej, jesteś na dobrej drodze.